Media społecznościowe, w stylu „książki twarzy”, to część waszych codziennych przyjemności. Dzielicie się swoją historią ze znajomymi, a wasz „timeline” obficie opowiada o waszym życiu, dokonaniach, czy sprawach rodzinnych. Nie zdziwcie się kiedy z waszych prywatnych informacji w social media skorzysta bank kiedy będzie chcieli skorzystać z pożyczki czy kredytu. I oby tylko na tym się skończyło…
Warto sobie uświadomić, że…
Częstym błędem jaki popełniają użytkownicy mediów społecznościowych jest przekonanie że jedynie znajomi lub dedykowani odbiorcy mają dostęp do informacji zebranych o prywatnym życiu na social’owym profilu. Przecież nie uchodzi mieć puste rubryki dotyczące ukończonych szkół, doświadczenia zawodowego, więzi rodzinnych, czy nawet miejsca zamieszkania, skoro wszyscy znajomi już dawno podzielili się tymi informacjami. W dobrym tonie jest również podzielić się z przyjaciółmi ważnymi wydarzeniami w życiu – ślub, wakacje, dziecko… Skądś to znacie… Spiralę nakręcają inni znajomi chwaląc się swoim lifestyle’lem. W efekcie i wy share’ujecie wydatki na życiowe przyjemności.
Powiecie, że zadbaliście o ograniczenie widoczności swoich postów, uczestniczycie tylko w wybranych grupach. Okazuje się jednak, że niejednokrotnie „lajkowanie”, dodatkowe aplikacje, quizy, testy, gierki to również sposób na dotarcie do waszych newralgicznych danych.
„Jakie działania w social mediach narażają nasze najbardziej prywatne dane na ogląd publiczny? Chociażby różnego rodzaju darmowe aplikacje, gry, testy rozrywkowe i quizy. Bardzo często nieświadomie przekazujemy im dostęp do wszystkich newralgicznych danych z naszego konta – kontaktów rodzinnych i przyjacielskich, informacji o naszym stanie cywilnym, miejscu gdzie żyjemy, zdjęć dzieci, zwierząt domowych. Czasem nawet dostęp do prywatnej korespondencji lub nagrań video (i to w konsekwencji zgód, które na to wyraziliśmy instalując nieznaną nam aplikację i nie doczytując warunków jej użytkowania)” – mówi Paweł Weber, współzałożyciel platformy finansowej Akredo.pl.
Kto zadałby sobie trud przeczytania regulaminu lub drobnych druczków. A właśnie nieczytanie tej treści i jednocześnie klikanie „zgadzam się” prowadzi do zaakceptowania przekazania operatorowi serwisu lub aplikacji wielu naszych danych. Wśród nich mogą znaleźć się chociażby usługi finansowe z jakich korzystamy (np. rodzaj banku, konto, kredyt lub kredyty, aktywność na karcie kredytowej i jak ją spłacamy, pożyczki jak np. chwilówki, ubezpieczenie – na życie, samochodowe, turystyczne, inwestycje).
Dane surowcem do analizy
Z drugiej strony instytucja finansowa lub inny chętny może pozyskać również wiele mówiące informacje takie jak: z jakich urządzeń korzystamy, jakie połączenia z siecią wykorzystujemy, czy kupiliśmy ostatnio nowy sprzęt, jak wysoką mamy skłonność do korzystania z mobilnego internetu, itp…
Być może dla kogoś będzie to zaskoczeniem, ale na mediach społecznościowych można również uzyskać informacje o waszych połączeniach internetowych i ich natężeniu. To również są dane do analizy waszej sytuacji!
Te wszystkie dane, dobrze przeanalizowane, są w stanie stworzyć bardzo autentyczny obraz was i waszych rodzin – jak żyjecie, jakie są wasze przyzwyczajenia, wasze przyjemności, ale i słabości, czy jesteście oszczędni czy wręcz przeciwnie, czy wasze wydatki są rozsądne i przemyślane, czy macie objawy zakupoholizmu…
Domyślacie się już może, że jesteśmy o krok od szacowania prawdopodobieństwa kiedy wrócicie do swojej ulubionej knajpki, zrobicie prezent dziecku, kupicie kolejną parę butów lub zaczynacie myśleć o kupieniu samochodu… A to wciąż nie koniec – te wszystkie dane pomogą również oszacować waszą podatność na wydatki. Nie bądźcie więc zaskoczeni kiedy pewnego dnia dostaniecie spersonalizowaną ofertę kredytu zanim nawet będziecie wiedzieć że nastąpi dany wydatek. Nie łudźcie się, że instytucja przegapi jeśli przydarzą się wam problemy finansowe.
„Majątek eksponowany na zdjęciach pokazywanych publicznie na portalach społecznościowych, jest bajecznie prosty do oszacowania. W tym także oczywiście dla instytucji finansowych. Wiedza ta z kolei może wpływać na obliczanie naszej realnej zdolności kredytowej i wiarygodności finansowej jako potencjalnego posiadacza kredytu gotówkowego. Warto o tym pamiętać – mówi Paweł Weber, współzałożyciel platformy finansowej Akredo.pl.
Zatem co zrobić??
Nie tylko instytucjom finansowym, czy firmom handlowym zależy na informacjach o nas. Cyberzłodzieje również nie próżnują. Nie sugerujemy, że aby zniknąć z pola widzenia należy natychmiast zerwać z mediami społecznościowymi, unikać lajków i skończyć publikowanie. To oczywiście bardzo skuteczny, ale w obecnych czasach zbyt radykalny krok. Warto więc zacząć po prostu… od rozsądku i wyważonej ostrożności.
Na pewno zerwać z nonszalancją i dowartościowywaniem się kolorowymi zdjęciami naszego lifestyle a’la celebryta. Uważać co się akceptuje, zrezygnować z kolejnej aplikacji lub nowej kolorowej gierki na portalu społecznościowym. Wystarczy odrobina rozsądku, a już odzyskujecie kawałek swojej prywatności i wolności…