Cyberarmia po polsku: długa droga od szumnych deklaracji

O cyberarmii i wyzwaniach w przestrzeni cyfrowej w felietonie dla ISBtech Krzysztof Surgowt, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa i prezes firmy CryptoMind, polskiego przedsiębiorstwa zajmującego się m.in. kryptografią i tworzeniem profesjonalnych systemów szyfrujących dane

Po latach bicia na alarm i ostrzeżeń  płynących ze środowisk eksperckich problem bezpieczeństwa  cybernetycznego został chyba nareszcie zauważony przez polityków. Niedawno na Europejskim  Forum Cyberbezpieczeństwa w Krakowie padły istotne deklaracje zarówno ze strony p. premier Szydło jak również  ministra Antoniego Macierewicza.

Najważniejsza z nich to informacja szefa MON o tworzeniu polskiej cyberarmii dysponującej potencjałem około tysiąca żołnierzy -specjalistów  w zakresie cyberbezpieczeństwa. W przypadku żołnierzy – cybernetyków chodzi głównie o zwalczanie  ataków hakerskich organizowanych przez wrogie kraje.

Dzisiaj nie trzeba już chyba nikogo przekonywać, że to istotne. Podany przez ministra przykład ataku hakerskiego przed i w trakcie szczytu NATO w Warszawie  to przykład jeden z wielu. Wojna cybernetyczna  w Polsce trwa, na razie na niewielka skalę, ale to trochę jak manewry w oczekiwaniu na prawdziwa wojnę.

Czy nie były takimi manewrami jednoczesne incydenty techniczne kilkunastu portów lotniczych w Europie , co miało miejsce kilka tygodni temu zaledwie , z  naszym Okęciem włącznie? Czy to w świecie fantazji zostało zaatakowanych kilka ważnych banków działających w Polsce ?

Wymienianie tego co się dzieje na tym froncie jest strata czasu, bo takie hakerskie wydarzenia zdarzają się codziennie. Na świecie hakerzy dokonują 30 tysięcy poważnych ataków dziennie, nie mówiąc o hakerskiej drobnicy. Wystarczy powiedzieć ze  na „cywilnym” rynku straty spowodowane działalnością hakerów  w roku 2016 Microsoft ocenił  na poł biliona dolarów. Niektórzy eksperci mówią nawet o 3 bilionach dolarów, ponieważ ciemna liczba ataków i strat nie jest znana .

Na  polskim froncie  walki MON z hakerami istotnym  problemem będzie wyszukanie i wyszkolenie owego tysiąca cyber-żołnierzy ( dla przykładu Korea Północna ma ich 3 tysiące). Co prawda Polacy należą do ścisłej czołówki programistycznej i kryptograficznej na świecie , ale to wcale nie oznacza ze ci ludzie  są w Polsce.

Najłatwiej znaleźć ich w kantynach Sillicon Valley , gdzie pensja dobrego  programisty  czy kryptologa wynosi mniej więcej tyle , ile zarabia w Polsce prezes średniej wielkości  spółki skarbu państwa. Ci , którzy są w kraju  na ogół pracują dla firm zagranicznych lub po prostu dla zagranicy , bo w dzisiejszym świecie można tworzyć oprogramowanie dla wysp Fidżi nie wychodząc z domu w Białej Podlaskiej. Kilkaset osób pracuje tez  w kilku dużych polskich  korporacjach IT, za pieniądze rzędu kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy miesięcznie.

Olbrzymim problemem jest mentalne podejście wielu decydentów i ekspertów  ( prawdziwych i udawanych )  do spraw informatycznych w obszarze  cyberbezpieczeństwa, jak również zwalczania profesjonalnych ataków hakerskich . Często jest tak , ze żyją oni w historycznej już  rzeczywistości cybernetycznej. Powszechnie występującym przykładem jest  brak aktualnej wiedzy na temat systemów szyfrowania danych i ich niezbędnych  zastosowań w obszarze cyberbezpieczeństwa.

Standardem jest używanie narzędzi niepolskich , co wielu wypadkach jest nieporozumieniem  , ponieważ polscy użytkownicy nie maja nad nimi realnej  kontroli. Nieśmiesznym przykładem  takich praktyk pochodzącym z imperium IT jakimi są  USA jest stwierdzony tam  ostatnio  „włam” do słynnej  National Security Agency  ( NSA ) , który dokonał się dzięki stosowaniu – niewinnego zdawałoby się – programu antywirusowego rosyjskiej firmy Kasperski Lab. To widowiskowy przykład możliwych skutków stosowania software , na który nie ma się żadnego wpływu.

Polska  cyberarmia nie powstanie bez współpracy  z polskim sektorem prywatnym , który dysponuje większością cybernetycznego know-how , jaki jest w kraju obecnie dostępny. Tworzenie wszystkiego od podstaw i pozostawienie spraw w rękach najlepszych nawet urzędników to droga do nikąd. Nie mamy na to czasu , a ścisła współpraca z wypróbowanymi sojusznikami z NATO to oczywista oczywistość…

Nie trzeba  od razu tysiąca  cybernetycznych żołnierzy , na początek wystarczy kilkudziesięciu najlepszych zawodników, ale musza być doskonali. Tylko trzeba wiedzieć ,gdzie i  jak ich szukać…

 

epoint