Na fali zainteresowania inwestorów kryptowalutami, ICO (Initial Coin Offering) ostatnio staje się coraz popularniejszym sposobem na pozyskiwanie funduszy na rozwój projektów biznesowych. O szansach i zagrożeniach związanych z nowym trendem ISBtech rozmawia z Paulą Pul, partnerem zarządzającą w Kancelarii Prawnej Lawmore.
„ICO to jeden z nowych sposobów pozyskiwania finansowania poprzez crowdfundingowe oferty oparte na blockchainie. Mechanizm polega na zbieraniu funduszy dla danego projektu zanim zostanie on ukończony, gdzie finansujący zamiast udziałów kupują tokeny (żetony), których wartość rośnie, jeśli projekt zakończy się sukcesem” – wyjaśnia Pul.
Wskazuje, że często można natrafić na porównanie ICO do crowdfundingu. Różnica dotyczy jednak przede wszystkim motywacji wspierających dany projekt.
„ICO to de facto forma inwestycji, gdzie finansujący liczą na duży zysk wraz z rozwojem danej firmy. Przy crowdfundingu natomiast jest to w pierwszej kolejności chęć wsparcia rozwoju projektu, a finansowanie przekazywane jest co do zasady jako dotacja. Poza tym przy crowdfundingu (np. na Kickstarterze) wspierający do pewnego stopnia są jednak chronieni – jeśli zbiórka się nie powiedzie lub nie osiągnie odpowiedniego poziomu, wówczas co do zasady pieniądze są zwracane (oczywiście i tutaj zdarzają się niechlubne wyjątki). W przypadku ICO, nie ma takiego zabezpieczenia, na żadnym etapie” – uprzedza partner zarządzająca w Kancelarii Prawnej Lawmore.
Podstawową zaletą ICO jest możliwość stosunkowo szybkiego zebrania środków umożliwiających rozwój projektu. Z kolei dla inwestujących to szansa na pomnożenie zainwestowanych środków w stosunkowo krótkim czasie.
„Z ICO wiąże się jednak wiele zagrożeń. Jednym z nich jest możliwość utraty środków z powodu ich kradzieży, co pokazuje chociażby przykład DAO, gdzie haker wygenerował kontrakt dający mu dostęp do 3,6 mln ETH (kontrakt ten na szczęście ostatecznie został anulowany) czy coindash.io, gdzie hakerzy podstawili swój adres na stronie i ukradli równowartość 7,9 mln dolarów w ETH. Dla wielu osób wadą ICO jest też w pewien sposób też to, że nie zbieramy w nim gotówki, a kryptowalutę, której kursy do stabilnych nie należą” – wskazuje Pul.
W jej ocenie, mimo wszystko sytuację warto obserwować. Sama kwestia regulacji prawnych jest na razie na początkowym etapie, a poszczególne państwa mają często diametralnie różny stosunek do kryptowalut.
NBP i KNF 7 lipca b.r. wydały oficjalne ostrzeżenie przed ryzykiem związanym z kryptowalutami, podkreślając przy tym, że nie są one ani prawnym środkiem płatniczym ani walutą.
„Co ciekawe na rodzimym rynku są już podmioty, które zdecydowały się przetrzeć szlaki na tym polu jak np. Golem Network, który uzbierał 8,6 mln USD w zaledwie 29 minut czy OPUS, który niedawno zakończył własne ICO. Jej twórca, Mateusz Mach, podkreśla, że ICO może być doskonałą alternatywą na zbieranie globalnego kapitału w porównaniu z tradycyjnym rynkiem VC, gdzie negocjacje dot. warunków inwestycji trwają co najmniej kilka miesięcy” – podsumowuje partner zarządzająca.