Rok 2026 zapowiada się jako moment przełomu w świecie cyfrowego bezpieczeństwa. W obliczu dynamicznego rozwoju sztucznej inteligencji, autonomicznych agentów i nadciągającego zagrożenia kwantowego, firmy muszą przedefiniować swoje podejście do ochrony danych, tożsamości i operacji. Palo Alto Networks wskazuje sześć kluczowych zjawisk, które już za chwilę staną się nowym standardem – i nowym źródłem ryzyka. To drogowskazy dla tych, którzy chcą nie tylko przetrwać, ale zyskać przewagę w epoce AI.

  1. Kwantowe zagrożenie staje się realne

Globalny wyścig w rozwoju komputerów kwantowych już dziś wywiera bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo komunikacji i danych. Choć żaden komputer o mocy pozwalającej złamać powszechnie stosowane standardy szyfrowania jeszcze nie powstał, nie istnieją przeszkody teoretyczne, które uniemożliwiałyby jego stworzenie. Z perspektywy cyberbezpieczeństwa to nie kwestia „czy”, ale „kiedy”.

Coraz poważniej traktowane są scenariusze ataków typu „Harvest Now, Decrypt Later”, czyli „Zbierz teraz, odszyfruj później”. W praktyce oznacza to masowe przechwytywanie zaszyfrowanych danych – takich jak połączenia VPN czy komunikacja między systemami – w celu ich odszyfrowania w przyszłości, gdy moc obliczeniowa komputerów kwantowych na to pozwoli. Polska nie pozostaje jednak bierna w wyścigu kwantowym. W marcu 2025 roku zrealizowano pierwszy krajowy projekt, ustanawiając bezpieczne połączenie między Wojskową Akademią Techniczną a Ministerstwem Cyfryzacji. Zarówno urządzenia, jak i technologia w ramach projektu OptoKrypt zostały opracowane lokalnie. To jeden z ważniejszych kroków ku narodowej odporności na zagrożenia nowej generacji – wyjaśnia Tomasz Pietrzyk, starszy manager ds. rozwiązań technologicznych Palo Alto Networks w Europie Środkowo-Wschodniej.

  1. Cyfrowy pracownik jako nowe zagrożenie wewnętrzne

Przez ostatnią dekadę dyrektorzy ds. IT mierzyli się z rosnącą przepaścią talentów technologicznych. Luka cyberbezpieczeństwa sięgnęła w tym roku 4,8 miliona wakatów, a zespoły centrów operacji bezpieczeństwa od lat zmagają się z przeciążeniem alertami – ponad 70% analityków deklaruje chroniczne zmęczenie nadmiarem zgłoszeń.

W 2026 roku firmy zaczną wdrażać na szeroką skalę agentów AI jako cyfrowych pracowników, którzy będą odbierać zgłoszenia, analizować zdarzenia i wykonywać powtarzalne zadania z szybkością niemożliwą dla ludzi. Ale im większe uprawnienia i autonomia, tym większe ryzyko. Przejęty agent AI może stać się poważnym wewnętrznym zagrożeniem, ponieważ działa 24/7, jest traktowany jako zaufany proces, a jego polecenia wywołują realne zmiany w systemach. W obliczu tych zmian w nadchodzącym roku kluczowe będzie wprowadzanie nadzoru nad agentami – od kontroli, jakie narzędzia mogą uruchamiać, po możliwość natychmiastowego zatrzymania ich działania, gdy zachowują się podejrzanie.

  1. AI podrabia tożsamość, przybywa ich szybciej niż pracowników

W 2026 roku głównym polem walki stanie się tożsamość – nie tylko ludzka, lecz przede wszystkim maszynowa. W firmach trwa bezprecedensowa eksplozja liczby autonomicznych systemów i kont technicznych. Na jednego pracownika przypadają już 82 cyfrowe tożsamości, którymi zarządzają organizacje. To oznacza, że nawet niewielki błąd lub przeoczenie może tworzyć furtkę o ogromnym zasięgu.

Ten problem dodatkowo potęgują perfekcyjne deepfaki głosowe i wideo, pozwalające na stworzenie „CEO-doppelgängera”, czyli idealnej podróbki lidera firmy. Jeden sfabrykowany komunikat może uruchomić kaskadę działań, bo większość autonomicznych agentów wykonuje zadania na podstawie prostych, zaufanych poleceń. To rodzi zupełnie nowy rodzaj ryzyka – kryzys autentyczności. Wszystko to dzieje się w sytuacji, gdy rozwój sztucznej inteligencji w biznesie znacząco wyprzedza mechanizmy bezpieczeństwa i nadzoru. Ta nierównowaga niesie ryzyko – nie tylko operacyjne, ale i wizerunkowe – jeśli organizacje nie nadążą z budową zaufanej infrastruktury do zarządzania tożsamościami, zarówno ludzkimi, jak i maszynowymi – podkreśla Wojciech Gołębiowski, wiceprezes i dyrektor zarządzający Palo Alto Networks w Europie Środkowo-Wschodniej.

  1. Zatrute dane i nadchodzący kryzys zaufania do AI

Systemy AI działają w oparciu o dane, a te nigdy wcześniej nie były tak podatne na manipulacje. W 2026 roku to nie kradzież, lecz niewidoczne modyfikowanie danych u źródła stanie się jednym z najgroźniejszych wektorów ataku. Zatruta próbka może wpłynąć na działanie całego modelu – otwierając tylną furtkę, zmieniając działanie AI lub prowadząc do błędnych decyzji operacyjnych.

Największym problemem jest strukturalny podział w firmach: zespoły ds. danych i zespoły bezpieczeństwa pracują osobno, posługują się innym językiem i mają inne cele. Ta luka tworzy idealne środowisko dla atakujących. Dopóki dane i bezpieczeństwo nie zostaną zintegrowane na jednym poziomie, manipulacje będą trudne do wykrycia. W kolejnym roku zaufanie do danych stanie się tak samo istotne, jak ochrona sieci czy aplikacji. Bez tego nie ma zaufania do AI – a bez zaufania nie ma AI, które może realnie wspierać biznes.

  1. Przeglądarka to nowy system operacyjny i nowe wejście dla ataków

W 2026 roku przeglądarka internetowa stanie się głównym interfejsem dla pracowników i systemów AI – pełnoprawną przestrzenią pracy, przez którą przepływają dane, decyzje i zadania. To oznacza, że staje się również najłatwiej dostępną bramą dla ataków. Ruch związany z GenAI wzrósł o 890% w skali roku, a liczba incydentów z udziałem przeglądarki – takich jak wycieki danych, kopiowanie wrażliwych informacji czy interakcje z nieautoryzowanymi narzędziami – gwałtownie się zwiększa.

Małe i średnie firmy są szczególnie narażone, bo często nie posiadają rozbudowanych zespołów bezpieczeństwa, a przeglądarka to ich główna przestrzeń pracy. Jeden błąd – jak wklejenie tajnych danych do publicznego modelu językowego – może mieć poważne konsekwencje. Zabezpieczenie tej przestrzeni stanie się priorytetem. Nie przez dodawanie kolejnych warstw ochrony, ale przez przeniesienie kontroli i inspekcji bezpośrednio do przeglądarki – komentuje Grzegorz Latosiński, dyrektor sprzedaży Palo Alto Networks w Europie Środkowo-Wschodniej.

  1. Odpowiedzialność zarządów za decyzje AI

Jeszcze do niedawna pytanie o to, kto odpowiada za błędy sztucznej inteligencji, miało charakter czysto akademicki. W 2026 roku stanie się realnym ryzykiem prawnym – i to nie dla programistów czy administratorów, ale dla członków zarządu. Na fali rosnącej presji na szybkie wdrożenia AI i braku dojrzałych strategii bezpieczeństwa, pojawią się pierwsze procesy, w których menedżerowie będą odpowiadać osobiście za skutki decyzji podejmowanych przez autonomiczne systemy. Skala tego zjawiska nie będzie marginalna. Gartner przewiduje, że już za rok 40% aplikacji korporacyjnych będzie zawierać agentów AI, a jednocześnie tylko 6% organizacji ma dziś zaawansowaną strategię ich ochrony.

Ta przepaść sprawia, że AI zyskuje status ryzyka systemowego – i będzie postrzegana jako kwestia odpowiedzialności zarządczej, nie tylko technologicznej. Dlatego rola dyrektorów ds. IT zacznie się zmieniać – z administratora infrastruktury w partnera zarządu ds. zarządzania ryzykiem. W wielu firmach pojawią się też nowe funkcje, takie jak Chief AI Risk Officer, łączące kompetencje technologiczne, prawne i operacyjne. Ich celem będzie stworzenie spójnego modelu zarządzania agentami AI – od ich konfiguracji i uprawnień po gotowość do ich natychmiastowego zatrzymania w sytuacjach kryzysowych – dodaje Wojciech Gołębiowski.

epoint
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze