Stablecoin — czyli kryptowaluta powiązana z prawnym środkiem płatniczym, towarem lub innym aktywem bazowym (przykładowo Dolarem, jak najpopularniejszy Tether czy USD Coin) to motor napędowy rynku krypto. Obecna kapitalizacja rynkowa stablecoinów to ponad 124 miliardy dolarów, a mimo to jest to przestrzeń wciąż w zasadzie nieuregulowana. Tekst ekspercki przygotował Tomasz Kalinowski, kancelaria Graś i Wspólnicy.

Największy niepokój wśród inwestorów budzi faktyczne pokrycie tokenów w odpowiadającym im środku płatniczym. W maju 2022 roku upadek projektu Terra Luna wstrząsnął rynkiem krypto. Po tym jak okazało się, że projekt jest w zasadzie niewypłacalny, a wydane tokeny nie mają pokrycia w dolarze, wartość algorytmicznego stablecoina UST drastycznie spadła, generując miliardowe straty na całym świecie. Warto w tym momencie zauważyć, że nawet w szczycie popularności UST był coinem dalece mniejszym od USDT (Tether), który nigdy nie przeszedł rzetelnego procesu audytorskiego, a New York Times wprost określił go jako “The Coin that Could Wreck Crypto”.

Przewiduje się, że wydanie waluty wirtualnej w warunkach zaawansowanej gospodarki zajmie co najmniej kolejne trzy do czterech lat i to właśnie stablecoiny najprawdopodobniej wypełnią do tego czasu lukę na istniejące zapotrzebowanie, które jak wskazuje aktualna kapitalizacja rynkowa stablecoinów jest znaczne i stale się powiększa. Jakie właściwie zastosowanie mają tzw. stable? Najprostsza odpowiedź to oczywiście sposób rozliczeń między inwestorami krypto, gdzie w zasadzie wszystkie istotne wirtualne aktywa można nabyć lub sprzedać odnosząc się przy tym do wartości wyrażonej w USDT. Znany jest również mechanizm, w którym inwestorzy z krajów dotkniętych wysoką inflacją czy też szerzej istotną dewaluacją waluty uciekają w stablecoiny oparte o dolara służące w tym wypadku jako nośnik wartości ich majątku.

Bardziej skomplikowane odpowiedzi odnosiłyby się pewnie do transakcji handlowych gdzie, chociażby cały bałagan z listami przewozowymi oraz przekazywaniem płatności pomiędzy stronami przez firmę spedycyjną mógłby zostać zastąpiony w zasadzie natychmiastowymi transferami kryptowalut wykonywanymi na podstawie blockchainowych rejestrów. Rozliczenia płatności korporacyjnych to ogromny rynek organicznie dążący do optymalizacji, przyspieszenia procesów, obniżenia kosztów i w mojej opinii wraz z kolejnymi regulacjami i postępującą standaryzacją stablecoinów (a na dalszym etapie także emisją walut wirtualnych) to właśnie przedsiębiorcy staną się główną siłą napędową do adopcji tej metody rozliczeń.

Unia Europejska wraz z regulacją Markets in Crypto Assets jako pierwsza jurysdykcja na świecie przedstawiła zestaw wymogów oraz jasną ścieżkę regulacyjną do emisji stablecoinów, teraz dołącza do niej Japonia. Kwiat kwitnącej wiśni i jednocześnie trzecia wedle Produktu Krajowego Brutto gospodarka świata przyjęła w czerwcu 2022 r. prawo obejmujące stablecoiny, natomiast w grudniu Financial Services Agency zniosła zakaz operowania stablecoinami pochodzącymi z zagranicy. Japońskie podejście zdaje się być na kierunkowane w szczególności na eliminację największych obaw towarzyszących temu szczególnemu typowi kryptowalut: Czy wydawca tokena ma środki na jego pokrycie? Czy te środki są łatwo dostępne? Czy środki użytkowników nie zostały sprzeniewierzone bądź ryzykownie zainwestowane? Kto i w jakim wymiarze pełni nadzór nad emitentami? Choć biznesowo rzecz ujmując, wydawcy tokenów mogą mieć regulatorom z Kraju Wschodzącego Słońca wiele do zarzucenia, to warto zauważyć, że jest to prawo zdecydowanie najdalej idące jeśli chodzi o bezpieczeństwo użytkowników.

Zgodnie z najnowszymi regulacjami wyłącznie banki, firmy powiernicze oraz instytucje płatnicze mogą zaangażować się w wydanie i emisję stablecoinów. Co więcej, dokładnie 100% prawnych środków płatniczych otrzymanych w zamian za wydane stablecoiny powinno znajdować się w funduszu pochodzącym z Japonii i może być reinwestowane wyłącznie w ramach Japońskich depozytów bankowych. Chociaż na pierwszy rzut oka regulacje wydają się niezwykle restrykcyjne, zwłaszcza dla inwestorów spoza Japonii, rozwiązaniem w tym wypadku może być nawiązanie współpracy z Japońskim funduszem czy bankiem i w ten sposób ominięcie przynajmniej części skomplikowanego procesu licencyjnego. Regulacje dosięgną również giełdy krypto, listowanie stablecoina będzie wymagało licencji, co więcej w przypadku obrotu zagranicznymi stablami transakcje obarczone będą limitem miliona Yenów na transakcje (około 28 tys. złotych). Jest to zastrzeżenie o tyle szczególne, iż najpowszechniej występujące USDT czy USDC podlegają istotnemu ograniczeniu jeśli chodzi o obrót. By zdjąć z siebie jarzmo tego limitu, wydawcy wspomnianych tokenów musieliby wyemitować token poprzez podmiot Japoński, chociażby we współpracy z bankiem czy funduszem powierniczym i w konsekwencji wydanie nowego tokena przykładowo USDTJ, który nie mógłby wykorzystać płynności i pozycji wypracowanej przez poprzednika.

Czy w obliczu tak istotnych ograniczeń jeśli chodzi o zarządzanie środkami użytkowników, pokrycie wydanych tokenów czy ścisłe wymogi licencyjne Japońskie stablecoiny mają szanse na powodzenie? Znalezienie złotego środka pomiędzy zapewnionym bezpieczeństwem a potencjalną opłacalnością to niezwykle skomplikowane zadanie, zwłaszcza w kontekście tak specyficznego towaru, jakim są stablecoiny. Z jednej strony wymogi regulacyjnie oraz relatywnie niskie stopy zwrotu (oparte o depozyty bankowe) mogą odstraszać świat crypto przyzwyczajony do wielkiego ryzyka i niewiele mniejszych stóp zwrotu, z drugiej strony indywidualni użytkownicy, a w szczególności korporacje z reguły wymagające multum gwarancji i zapewnień, zachęcone oferowanym bezpieczeństwem mogą zwrócić się w kierunku rynku Japońskiego, generując tak potrzebny emitentom efekt skali.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments